sobota, 12 marca 2011

Muzeum Śmierci


Na wstępie muszę zaznaczyć, że druga część tego posta jest przeznaczona wyłącznie dla osób dorosłych i o stalowych nerwach. Dzięki niestandardowemu podejściu Latynosów do śmierci udało mi się zgrabnie przejść z opisu Aguascalientes, gdzie znajduje się "museo del muerte" do Guanajuato, gdzie na śmiałków czeka "muzeum mumii".

W kulturze Indian zamieszkujących opisywane tereny podkreślano dualizm życia i śmierci. Wspomniani wcześniej członkowie plemion Mexicana i Huitzilopochtli, oddawali cześć Miclantecuhtli - bogowi śmierci i władcy podziemi. Poza słynnymi rytuałami, w część których wchodziły ofiary z ludzi, Indianie przywdziewali maski ukazujące bliską relację pomiędzy życiem i śmiercią.



Jak łatwo się domyślić, w Meksyku święto zmarłych nie jest dniem poświęconym na cichej i spokojnej refleksji nt. przemijającego czasu. W Meksyku przede wszystkim należy się przebrać. Kiedy już przywdziejemy strój, warto się posilić. W dzień zmarłych bardzo popularne są czekoladki w kształcie czaszek, żelki w kształcie flaków a nawet chleb z żebrami i piszczelami wyrytymi w skórce.

Oczywiście Kościół katolicki próbował zwalczyć pogańskie zwyczaje mieszkańców Meksyku. I oczywiście bez powodzenia. Jak widać poniżej....nie ma świętości :P
Szkoda, że obecnie o wiele skuteczniejsze w zwalczaniu folkloru w Meksyku okazało się Halloween :/




Z ciekawostek, którymi warto się podzielić, należy wspomnieć, że w Meksyku wierzy się, że 1 Listopada dusze zmarłych dzieci powracają do domu, by odwiedzić swoich bliskich. "Dorosłe" duchy wpadają z wizytą 2 Listopada. Każdej zmarłej duszy należy zapalić świeczkę, a wiele osób przygotowuje ofrendas - kolorowe ołtarze, na których poza kwiatami, świeczkami i krzyżem, należy umieścić wszystko, co było ważne dla zmarłego za jego życia... tequila jest często spotykanym artefaktem ;]



Z muzeum śmierci w Aguascalientes, które choć groteskowe, pełne było humorystycznych przedmiotów i rzeźb związanych ze śmiercią, przenosimy się do muzeum Mumii w Guanajuato. O wiele bardziej traumatycznego miejsca. Nie owijając w bawełnę jest to wystawa trupów. Porównywalna z wizytą w kostnicy.


Kuratorzy tego miejsca również odznaczają się poczuciem humoru... powyższa zdeformowana czaszka nosi nazwę: podwójny uśmiech.



Czułem się dziwnie i niezbyt chętnie robiłem zdjęcia. Z postrzeżeń, które zabiorę ze sobą do grobu, dosłownie, mogę się podzielić następującymi informacjami:
- głowy, nogi i inne kończyny mumifikują się zdecydowanie lepiej niż...intymne części ciała,
- po śmierci wciąż rosną nam włosy...nie tylko te na głowie
- w grobie można wreszcie porządnie schudnąć...niestety skóra na brzuchu już nie jest tak elastyczna i dosłownie się zapada.

Poniżej najmniejsza mumia świata. Jest straszna.

2 komentarze: