czwartek, 10 marca 2011

Aguascalientes

Niestety, XXI wiek, choć zadomowił się w Meksyku, to jeszcze nie na tyle, żeby łącza internetowe działały wystarczająco sprawnie by sprostać wymaganiom Bloggera. Przynajmniej w zakresie dodawania zdjęć. Oczywiście wierzę, ze nie wchodzicie tutaj tylko dla obrazków, ale…. :P
A teraz do rzeczy. Od sobotniego wpisu, z mapą naszej podróży, zdążyliśmy zawędrować do San Miguel de Allende i właśnie piszę do was z dachu domu naszej znajomej z kursu w ITTO. Dach ten stał się też naszą sypialnią, i muszę przyznać, że choć jestem w Meksyku już ponad miesiąc wciąż zadziwia mnie i cieszy fakt, że mogę spać pod rozgwieżdżonym niebem w Marcu i nie zamarznąć :D
Warto by jednak napisać jak się tutaj znaleźliśmy.



Pierwszym przystankiem w naszej podróży była miejscowość Aguascalientes (co znaczy dosłownie gorące wody).
Miasto to słynie z dwóch rzeczy. Jest najczystszym miejscem w całym Meksyku i drugim pod względem bezpieczeństwa (pierwsze miejsce okupuje zapomniana przez Boga i ludzi wiocha, której nazwy nikt nie pamięta, widać złodzieje mordercy i handlarze narkotyków też)
Co warto zobaczyć w Aguascalientes?

Na pewno Palacio del Gobierno. Zwiedzanie Meksyku różni się od podróżowania po Europie między innymi tym, że zamiast kościołów odwiedza się budynki reprezentacji władzy. Czemu?





Dlatego, że choć kościoły i katedry są imponującymi budowlami z zewnątrz, gdy odwiedzi się je w środku, nie robią już na nas „rozpieszczonych” Europejczykach, takiego wrażenia. Nie ma tutaj kapiących złotem barokowych ołtarzy, czy posępnych i budzących respekt gotyckich wież.
Jeżeli zaś chodzi o ratusz, sprawa przedstawia się zgoła inaczej.



Większość tego typu budowli w Meksyku ozdobiona jest muralami. Przedstawiają one pradawne zwyczaje Indian, religijne wizje bogobojnych Latynosów i przede wszystkim krwawą historię kraju, który bardzo długo (niektórzy uważają, że wciąż) walczył o niepodległość.





Skoro już jesteśmy przy oryginalnych latynoskich malowidłach, warto wspomnieć, że w Aguascalientes urodził się Jose Guadalupe Posada – słynny rysownik, grafik i malarz. Przez lata rysunki Posady tworzyły narrację do wydarzeń w kraju. Jego dzieła widniały przy większości najważniejszych artykułów w poczytnych gazetach.




Warto jednak pamiętać, że mało kto zaczyna od samego szczytu, czyli przekładając to na świat gazet - pierwszych stron.
Posada tworzył też małe potworki przy informacjach rodem z Faktu czy Superekspresu. Ilustrował historie nt. morderstw w rodzinie (Szalony ojciec zabił swoją 11 letnią córkę siekierą, zdesperowana matka związała i udusiła swojego syna). Moimi ulubionymi, prawie jak „Nie śpi, bo trzyma szafę”, były te o nadprzyrodzonych zjawiskach. Okazuje się, że jeszcze w okresie porfiriatu, Meksykanie byli święcie przekonani o działaniu mocy nieczystych. Z wielkim zaciekawieniem, czytałem artykuły nt. rzezimieszków zaciągniętych do piekła przez czarty, ludzi zaatakowanych przy drogach przez demony. Niestety słynna La Chupacabra, jest postrachem Ameryki Południowej, inaczej na pewno znalazłbym artystyczną wizję Jose Posady, obok artykułu opisującego jej ostatnie dokonania.




Najsłynniejszym dziełem Posady jest Katrina (ktora mozna podziwiac powyzej). Satyryczna karykatura zmarłej damy. Stanowi ona idealny przykład specyficznego podejścia Latynosów do śmierci. Silne wpływy pogańskich wierzeń plemion Huitzilopochtli (<- torturą jest próba wymówienia tego słowa :P) czy ludu Mexica, na dobre zadomowiły się w kulturze Meksyku. Kościół katolicki zdołał jedynie przesunąć datę obchodów dnia śmierci na Dzień Zaduszny. Cała reszta pozostała. O tym jak w Meksyku przedstawia się śmierć i jak kreatywnie można wykorzystać jej wizerunek w przedmiotach użytku codziennego w następnym odcinku poświęconym MUZEUM ŚMIERCI… tam dam dam daaaaaaam ;]

2 komentarze:

  1. Murale są świetne! I nie mogę się doczekać relacji z Muzeum Śmierci :D (prawie jakbym słyszała Cecylkę :P)

    P.S. Dlaczego trudne? W "Huitzilopochtli" nie ma "r" ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha! :>

    co do murali TEŻ się zgadzam - mogłabym te zdjęcia oglądać bez końca :))

    OdpowiedzUsuń