środa, 6 kwietnia 2011

ACAPULCO

(post bedzie bez polskich znakow, tak jak klawiatura na ktorej powstaje)

ekhem....(gleboki wdech)..NIE JEDZCIE TAM.

Najgorsze jest to, ze wszyscy nam odradzali podroz do Acapulco, a my uparci, ze jak to, ze trzeba, w koncu to jedyne miasto o ktorym wczesniej slyszelismy i powstaly o nim piosenki, filmy, wiersze etc. Musielismy zatrzymac sie tam chociaz przejazdem, zeby moc opowiedziec Wam (ludziom przed ktorymi nieustannie szpanujemy, co to my niby nie zwiedzamy :P), ze ten kamien milowy Meksykanskiej turystyki mozemy odhaczyc na naszej liscie.




Nasz problem polegal rowniez na tym, ze Acapulco nie za bardzo jest jak ominac.

Wyjezdzajac z Zihuatanejo bylismy przekonani, ze do Acapulco jest 200-300km, czyli ok 4 godzin jazdy. Niestety poniewaz wybrzeze Meksyku odgrodzone jest od reszty kraju gorami Sierra Madre, a drogi pozostawiaja wiele do zyczenia, podroz trwa o wiele dluzej. Autokar zatrzymuje sie co chwile, w kazdej dziurze (i mowie tutaj nie tylko o tych w drodze, co i przy niej)
Zeby dodac pikanterii podrozy do Acapulco autobus byl przepelniony a my dostali miejsca stojace.

Nim przejdziemy dalej, musze napomknac o fenomenie "TOPE". Otoz jest to nic innego jak spiacy policjant. POniewaz znaki nie robia na mieszkancach Meksyku wrazenia, a fotoradary najwyrazniej sie nie sprawdzily, postanowiono zrobic przeszkode, ktorej zignorowac sie nie da. Tope jest wiec waskim i bardzo wysokim progiem zwalniajacym, na ktorym jezeli nie zwolnicie do predkosci slimaczej na pewno zalatwicie sobie zawieszenie (nawet jezeli jedziecie pickupem). Niech to jednak was nie zwiedzie. Nawet toczac sie, a nie jadac, odczujecie przejazd nad ta przeszkoda bolesnie. Jeszcze podczas wycieczki do Marisposas Monarcas, kierowca nie zauwazyl jednego z nich (nie, nie sa oznaczone, po co by mialy byc) i podskoczylismy tak ze prawie glowa dotknalem sufitu. Istny rolercoaster, ktory czyni podroz jeszcze mniej przyjemna, alez o ile ciekawsza :]

Takze dotarlismy do Acapulco po nocy. Przy dworcu jest postoj taksowek. Taksowek w calym miescie jest ponad 3 tysiace . W dobrym zwyczaju jest, zeby taksowka byla bocho. Waszej wyobrazni pozostawiam jak do takiego bocho mozna sie zmiescic z bagazami. Sami taksowkarze kraza niczym sepy.

Bylismy dla nich latwym celem. Dlatego tez w przeciagu 10 minut zaczepilo nas okolo 30 kierowcow. Podjezdzajac, trabiac, opuszczajac okna itd. Ceny rzucali idiotyczne i zdecydowanie za wysokie, zwlaszcza za watpliwy komfort jazdy w Bocho z plecakami.

Takze zdecydowalismy sie wziac autobus. Jak myslicie ile autobusow dowozi tysiace turystow, ktorzy odwiedzaja Acapulco, do dworca?

Ci ktorzy pomysleli, ze to podchwytliwe pytanie i odpowiedzieli "zaden", mieli absolutna racje. Do autobusu trzeba dralowac, slynne juz, dos cuadras, uniwersalna jednostke odleglosci w kazdym, niezaleznie od wielkosci, meksykanskim miescie.

Na tym nie koniec atrakcji. Autobusy w Acapulco rzadza sie swoimi prawami. Wszystkie sa prywatne, wiec jezdza na trasach ktore im pasuja. Wyszstkie sa tez...odpicowane.

Standartowy tunning nie obejmuje jednak wygodniejszych foteli dla pasazerow, nowego zawieszenia czy chocby klimatyzacji.

Przede wszystkim nalezy przyciemnic szyby, po co pasazer ma wiedziec gdzie jedzie i czy to aby nie jego przystanek? i tak jak wspomnialem przystankow nie ma tylko sie krzyczy, ze sie wysiada. Krzyczy sie nie dlatego ze autobus jest dlugi. Krzyczy sie, bo drugim elementem tunningu jest zawsze dobry zestaw audio. Z przodu dwa glosniki a z tylu porzadny, godny rozmiarow autobusu, subwoofer. Muzyka nie gra, wybaczcie drogie Panie moj niewybredny dobor slow, muzyka napierdala. Tak ze az hucza zebra i dudni klatka piersiowa. Po 5 minutach czlowiek czuje sie zmeczony. Zwlaszcza, ze kierowcy lubuja sie w Reggetonie.





Jak impreza to na calego. Do glosnikow i przyciemnionych szyb dorzucamy ultrafiolet, stroboskop (tak, tak ten autobus moglby odpicowywac moj tata ;]) brakuje jedynie maszyny do dymu.

Co ciekawe to infantylizm kierowcow, przejawiajacy sie w ozdabianiu swoich wozow maskotkami, im wiecej tym lepiej, i lakierowaniem karoserii w Myszke Miki, Kubusia Puchatka, Sponge Boba etc.

Co najgorsze, autobusy stanowia wlasciwie jedyna atrakcje Acapulco. Samo miasto jest brudne, glosne, nieprzyjazne pieszym, choc lokal na lokalu zaden nie jest wart odwiedzenia. NIe ma tutaj muzyki na zywo, ani swiezych owocow morza. Kolejny produkt PR, ktory nie przypomina tego, co obiecuja foldery.

Jedyna atrakcja, ktora wypelnila nam dlugi i meczacy dzien w Acapulco, byla wizyta w Quebrace. W jednej z zatok Acapulco codziennie o 13 i 23 z wysokosci 40 metrow rzucaja sie do wody skoczkowie.

Drogie Panie, nie wzdychajcie, niech Wasze mysli nie kraza wokol opalonych torsow i brzuchow niczym tarki czy tabliczki czekolady. Rzeczywistosc lubi platac figle. Do wody rzucaja sie Panowie z brzuszkiem w za malych speedo.

Co nie znaczy, ze nie robia wrazenia...



filmik niestety dolacze innym razem, wgrywanie ich na youtube zajmuje cale eony...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz