sobota, 23 kwietnia 2011

Palenque

Chyba stałem się zbyt hojny :]

Ale na szczęście, dzięki magii internetu obecnie posty publikują się same :]
Oczywiście wciąż moja głowa niemal dymi, kiedy ślęczę nad opisami cudów Meksyku. Jednak korzystając z chwili wolnego z rozpędu opisuję wszystko. Żeby jednak nie zarzucić Was tym całym "pięknem', posty będą się pokazywać raz na 2-3 dni.

Dopóki nie dotrzemy do Tuxtli... :]


Póki co rozkoszujmy się Palenque.




Ruiny mówią same za siebie. Oczywiście to, co widzicie na zdjęciach to zaledwie mizerny ułamek imperium, które rozciągało się w tych rejonach.
Imperium szczególne, bo zawdzięczające swoją świetność...12 latkowi.



Kim było to cudowne dziecko? Pakalem Wielkim.

Pakal zasiadł na tronie w wieku 12 lat, po zakończeniu wyniszczającej wojny.
Odbudowanie potęgi swojego narodu zajęło mu 68 lat. Jednak, kiedy umierał w wieku 80 lat, co muszę przyznać jest imponującym wiekiem, był już legendą.



Nic więc dziwnego, że jego rodacy chcieli go uhoronować. Oczywiście nie łudźmy się... Pakal sam kazał wybudować piramidę, w której został pochowany. Ale już same rzeźbienia na jego sarkofagu zajęły kilka lat po jego śmierci. Ba! Stworzono nawet tunel, który biegł przez cała piramidę, od sarkofagu aż do wyjścia, przez który szamani... komunikowali się z Pakalem po jego śmierci, żeby otrzymać od niego poradę.


Ciało władcy pomalowano cynobrem (na czerwono :P), a na twarz założono jadeitową (turkusową) maskę. Sarkofag ozdobiono rzeźbieniami.
Pilnuje go 12 wykutych w skale strażników, a w jego grobie złożono ozdoby z jadeitu, za które można by kupić całe królestwo.
Jak tu się nie zachwycić ?



Palenque oferuje też dodatkowe atrakcje.
Noszą one nazwę Panchan.

Palenque znajduje się pośrodku parku narodowego. Park narodowy Polakom kojarzy się z lasem. Ludziom w Meksyku z dżunglą :]
Zaraz przy wjeździe do parku/dżungli znajduje się kilka hosteli, które za niewielką opłatą (trochę większa niż hamak a o niebo wygodniejszą), oferują nocleg w chatce na skraju dżungli.

Chatka składa się z moskitiery, drzwi i dachu zrobionego z liści palmowych. Do dyspozycji mamy łózko, krzesło i ratujący życie wiatrak.

Z atrakcji mamy...

Niespodziewanych gości, których jednak warto ciepło podjąć, w końcu zjadają gości nieproszonych.

Oraz Tukany za oknem, których już niestety nie udało się uchwycić na kliszy i wreszcie
wyjące małpy.

Nie chcę abyście źle mnie zrozumieli, jestem ostatnią osobą, która mogłaby rościć sobie prawa do wytykania innym, że nie powinni śpiewać.
Gatunek małpy zamieszkującej zakamarki dżungli w Palenque nosi nazwę "wyjąca". Ze swojej strony dodam, że nazwa a jest bardzo trafna :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz