sobota, 23 lipca 2011

Tonina

Wiem, przepraszam, znowu piramidy. Nuda.

Ale przynajmniej zdjęcia ładne (dziękujemy Rafał)


Cel naszej niedzielnej eskapady znajduje się nieopodal Ococingo, Ococingo znajduje się 2 godziny drogi od San Cristobal de las Casas, San Cristobal de las Casas 1,5 godziny od Tuxtli. Także rozumiecie już dlaczego musieliśmy zerwać się o nieludzkiej porze jaką jest 7:30 rano, żeby mieć wystarczająco dużo czasu na napawanie się pięknem Toniny.

Podróż upłynęła nam dość ciekawie i bez przeszkód. Jedynym minusem był przymus korzystania z Convi'ch (czyli małych vanów z dobudowanymi fotelami). Przypominam, że średnia wzrostu, w najbardziej zaludnionej przez rdzennych Indian części Meksyku, wynosi 1,50m (chciałbym żartować i uciekać się do stereotypów.. ale taka jest niestety prawda). Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest krytycznie mała ilośc miejsca na nogi.... i jak się okazało na głowę.
Także skulony niczym babulinka przesiedziałem 2 godziny w furgonetce. Było warto :]



Ococingo jest miejscem wyjątkowo nieciekawym. Nie ma tam nic, nawet ładnego kościoła czy zocalo. Jest za to bazar, punkt obowiązkowy do zaliczenia w każdym mieście, szczególnie jeżeli jesteście głodni.



Ech... moja zguba. Ale jakie pyszności!

Dobrze. Dość już sentymentów, powracamy do konkretów.
10km od Ococingo znajduje się najwyższa piramida w Ameryce Łacińskiej - Tonina. Miejsce, którego nazwa oznacza miasto ze skały.
Tonina była jednym z najważniejszych ośrodków kultury majów a mieszkańcy tego miasta stawiali otwarty opór, znanym Wam już z poprzednich postów, plemionom z Palenque.

Majowie w tym regionie Chiapas posługiwali się, i wciąż to robią, językiem Tzeltal. Poniżej możecie spróbować swoich sił i postarać się go rozszyfrować.




Komu udało się cokolwiek odczytać, składam serdeczne gratulacje. Inni musza zadowolić się moim mizernym opisem.

Jak zapewne Wam wiadomo, to właśnie Majom zawdzięczamy podział roku na 365 dni oraz całą panikę związaną z 2012. Oczywiście mało kto wczytał się w przepowiednię Majów. Moi uczniowie uświadomili mi, że to nie koniec świata a narodziny drugiego Słońca są związane z tą datą. Biorąc pod uwagę jak luźno interpretujemy wszelkie teksty uznawane za znaczące i posiadające głębokie, mistyczne znaczenie, równie dobrze może to oznaczać wkręcenie ostatniej żarówki na stadionie narodowym.

Tonina słynie zaś z tego, że na kalendarzu używanym przez mieszkańców miasta, została wyryta najwspółcześniejsza data - AD 909. Rok ten wieńczy epokę zwaną okresem klasycznym w historii Majów.





Wdrapanie się na sam szczyt stanowi wyzwanie. Szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę, że schody zaprojektowane były dla stopy kogoś wielkości pigmeja, a nie na numer 45. Widok rekompensuje wszelkie trudy wspinaczki. Rozciąga się na całą dolinę Ococingo. Nad głową krąży Wam sokół a w oddali widać łańcuch górski Sierra Madre.

Tonina było miastem bogatym i groźnym. Jej władcy byli bezwzględni. Oczywiście takimi cechami warto się pochwalić. W pałacu Podziemia wciąż można zobaczyć płaskorzeźby przedstawiające kościstego Demona, który dzierży w dłoni odciętą głowę znienawidzonego władcy Palenque.






Z ciekawostek dotyczących kultury Majów, z ekspozycji w muzeum, znajdującym się przy wejściu do Toniny, dowiedziałem się, że mieszkańcy miasta dzielili się na dwie grupy: jedni chcieli wyglądać jak ziarna kukurydzy, drudzy jak ziarna fasoli. Obie grupy w tym celu używały najprzeróżniejszych metod deformowania swoich czaszek, tak by pasowały do ich kanonu piękna.

Najwyraźniej w "Modzie na sukces" ideałem piękna jest kwadrat.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz