niedziela, 10 lipca 2011

Canon de Sumidero - miradores

Podziwialiśmy go już z łodzi, czując się niczym hobbity wpływające do Mordoru.
W tą niedzielę udało nam się zmienić perspektywę i odkryć, starą prawdę - ładnemu we wszystkim ładnie.
Canon de Sumidero też zachwyca, niezależnie od tego z której strony na niego patrzeć.

Wycieczkę odbyliśmy dzięki znajomościom. Normalnie, jak to w Meksyku, wszędzie można dostać się jedynie samochodem lub na rowerze. Nie posiadamy żadnego z wyżej wymienionych, także cytując "Tramwaj zwany pożądaniem": "Kimkolwiek jesteś, zawsze polegamy na uprzejmości nieznajomych"





Tym razem "zapoznaliśmy się" z szefem programu odpowiedzialnego za szerzenie czytania wśród Meksykańskiej młodzieży - Alfonso oraz jego córką Shirel. Przy samej bramce wjazdowej dołączyła do nas uczennica Rafała i studentka turystyki, odbywająca w kanionie swoje praktyki, Carolina.

Alfonso, Rafał poznał w Instytucie Jaime Sabines. Jest to jedyne miejsce, które stara się "ukulturalnić" Tuxtlę. Rafał wpada tam raz w tygodniu, żeby poprowadzić konwersacje po angielsku z grupką chętnych, łaknących wiedzy Tuxtlańczyków. Od września, ja dołączę do tej ekipy :]




Czas zleciał szybko a pogoda dopisała. Cała podróż składała się z 5 przystanków, każdy coraz wyżej i dalej wgłąb Canonu na punktach widokowych zwanych miradorami.
Dzięki fascynacji Alfonso aparatem Rafała, mamy niezapomniane ujęcia. Alfonso był tak zaangażowany w robienie zdjęć, że wspiął się na drzewo zmieścić nas i kanion w kadrze :]




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz